Właśnie mija rok odkąd zaczęłam swoją przygodę z bullet journal. Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić moimi przemyśleniami, tym co mi pasuje i co mi nie wyszło w bujo. A na koniec pokażę Wam mój nowy notes, może znajdziecie w nim trochę inspiracji. 🙂
Początki z bullet journal
Przez wiele lat zaliczyłam przeróżne planery i kalendarze i żaden z nich nigdy mi do końca nie pasował. A to było za dużo miejsca na jeden dzień, a to nie było tabelki na dodatkowe zadania, albo nie było miejsca na pomysły czy listy – zawsze coś nie tak. Przez pewien czas drukowałam nawet własny planer, który sama sobie zaprojektowałam. Wpinałam zadrukowane kartki do segregatora, układ mi pasował, ale widziałam że to jeszcze nie to.
W końcu natrafiłam w internecie na wzmiankę o bullet journal. Czemu sama na to nie wpadłam? Wystarczy mi zeszyt i długopis i planer gotowy. 🙂
Tak to się zaczęło. W maju 2016 roku kupiłam pierwszy lepszy notes z gładkimi kartkami. Nie chciałam wydawać nie wiadomo ile pieniędzy, bo jeszcze nie do końca wiedziałam co z tego będzie.
Tutaj możecie zobaczyć moje początki oraz dowiedzieć się więcej o tym jak zacząć planowanie z bullet journal. 🙂
Plusy prowadzenia bullet journal
Na początku szukałam układu idealnego, dużo podpatrywałam u innych i ciągle coś mi nie pasowało. W końcu zrozumiałam, że układ idealny nie istnieje, a bujo jest właśnie po to, żeby je ciągle dopasowywać pod siebie.
I właśnie to w bullet journal bardzo mi się podoba. Jeśli potrzebuję dodatkowej strony na jakieś pomysły, to po prostu ją dodaję. Jeśli potrzebuję więcej miejsca na zadania danego dnia, to robię sobie więcej miejsca. Taka elastyczność bardzo mi odpowiada. Moje bujo cały czas się zmienia, bo w moim życiu cały czas coś się zmienia. To jest ogromna zaleta tego systemu planowania. 🙂
Systematyczne uzupełnianie
Na początku miałam również problem z systematycznym prowadzeniem bujo. Miałam dużo pomysłów, dodałam różne trackery, dzięki którym miałam śledzić postępy w utrwalaniu różnych nawyków, a potem i tak ich nie uzupełniałam. Zrozumiałam, że po prostu źle do tego podeszłam. 🙂 Za dużo chciałam zrobić na raz. Dopiero po czasie wszystko się poukładało. Wybrałam tylko te trackery z nawykami, które faktycznie chcę utrwalić.
Oprócz tego ustaliłam sobie system uzupełniania bujo. Jeśli przypomni mi się coś do zrobienia, od razu zapisuję to w notesie, bo cały czas mam go na biurku. Co tydzień w niedzielę robię sobie przegląd, przenoszę zadania niewykonane (tzw. migracja) oraz dopisuję to co mi przyjdzie jeszcze do głowy (dajcie znać jeśli chcecie więcej poczytać o moim systemie planowania i przenoszenia/migracji zadań).
Z trackerami radzę sobie w jeszcze inny sposób. Codziennie rano, gdy siadam przy biurku, przed zaczęciem pracy, otwieram bujo i po prostu po kolei je uzupełniam. Teraz już mi to weszło w nawyk, ale na początku miałam po prostu przyklejoną karteczkę na biurko z przypominajką. 🙂
Wszystko przyszło z czasem. Przyzwyczaiłam się, że bujo jest cały czas ze mną, więc mogę tam zapisać wszystko co mi przychodzi do głowy. Teraz nie wyobrażam sobie planowania bez bullet journal. W końcu znalazłam planer idealny dla siebie. 🙂
Czy bullet journal jest dla każdego?
Oczywiście nie uważam, że bullet journal sprawdzi się u każdego. Każdy z nas ma swój sposób na planowanie.
Jeśli odpowiada Ci jakiś gotowy planer, wolisz pisać zadania na luźnych kartkach, albo drukujesz sobie jakiś kalendarz, nie musisz na siłę przeprowadzać się do bullet journal.
Każdy z nas powinien znaleźć swój sposób na planowanie, bo bez tego żaden projekt nie pójdzie do przodu. 🙂 Warto więc szukać i próbować jeśli czujecie, że w Waszym obecnym systemie coś szwankuje.
Ja swojego systemu szukałam długo i nawet teraz ciągle coś w nim ulepszam. 🙂
Czy bullet journal musi być ładny?
Chciałabym jeszcze przy okazji tego wpisu obalić jeden, ciągle powtarzający się mit.
Bullet Journal wcale nie musi być ładny. Wcale nie musisz ozdabiać go kolorowymi rysunkami czy piękną kaligrafią.
Ten temat bardzo często pojawia się na różnych grupach czy w postach na temat planowania. Ludzie piszą, że nie mają czasu na bullet journal, bo to przecież tyle roboty, bo trzeba ładnie narysować, pokolorować i kto wie co jeszcze. Nie trzeba. Tutaj nic nie trzeba. Bujo ma być planerem dla Ciebie, ma być dostosowany do Twoich potrzeb i przede wszystkim ma Ci pomóc w organizacji i planowaniu.
Wchodząc na instagrama czy pinteresta można odnieść wrażenie, że bujo to tylko piękne ozdobiony notes. Jednak powtórzę jeszcze raz, że jest to przede wszystkim sposób na planowanie i to jest jego główny cel.
Zresztą jeszcze raz odsyłam Was na stronę pomysłodawcy bullet journal. Zobaczcie jak wygląda oryginalny bujo i o co w nim faktycznie chodzi. 🙂
Osobiście jestem raczej kreatywną duszą i lubię ładne rzeczy, dlatego gdy mam czas, ozdabiam swój bujo. Jest to dla mnie takie dodatkowe hobby i sposób na relaks. Czasami jednak nie mam czasu czy ochoty nic rysować, muszę szybko zapisać moje zadania i potem je zrealizować. Wtedy zapisuję po prostu dni tygodnia, a pod nimi listę. I przez ten ostatni rok zdarzyło się sporo takich mało atrakcyjnych stron. Nie wrzucam ich na instagrama, bo nie ma tutaj nic ładnego do pokazania. 🙂 Jednak nawet przy tych „brzydkich” stronach bujo spełnia swoje założenie.
Dzisiaj pokażę Wam kilka takich stron. Szybka rozpiska, żadnych ozdobników i w ogóle jakoś tak pusto. 😉 Spokojnie zmieściłabym dwa tygodnie na jednej stronie, ale to już nauczka na przyszłość. W końcu cały czas się uczę i dostosowuję swój bujo. 🙂
Nowy notes
Czas na pokazanie mojego nowego notesu i tego jak zorganizowałam sobie w nim nowy miesiąc. Tym razem zdecydowałam się na notes w kropki od Devangari art. Poprzedni notes strasznie przebijał, więc tym razem zainwestowałam w coś zdecydowanie lepszego. 🙂
Tak jak napisałam wyżej, lubię gdy mój bujo ładnie wygląda, więc w wolnym czasie dodaję mu trochę ozdobników.
Na przykład kwiecistą literę na stronie tytułowej:
Na następnej stronie znalazł się index, czyli spis treści, jednak w odmienionej wersji.
W poprzednim notesie numerowałam strony i zapisywałam dokładnie co gdzie się znajduję, a potem… w ogóle z tego nie korzystałam. Tym razem zrezygnowałam z numeracji, a w spisie treści będę sobie zaznaczać miesiące odpowiednim kolorem taśmy, którą przyklejam na krawędź pierwszej strony każdego miesiąca.
Oprócz tego spisałam sobie swoje listy, które w nowym notesie przeniosłam na sam koniec. Wcześniej, mając je przemieszane z dniówkami, rzadziej do nich zaglądałam. Teraz wszystkie są w jednym miejscu. 🙂 Dajcie znać jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądają lisy/spisy w moim bujo.
Przepisałam mój future log oraz cele na ten rok wraz z postępami. Przy okazji zaktualizowałam trochę moje cele, bo po 4 miesiącach już widziałam, które idą mi całkiem dobrze, a w których coś szwankuje. Dobrze co jakiś czas zrobić właśnie taką weryfikację, bo cele celami, ale w rzeczywistości różnie wychodzi.
Na przykład, możemy na początku roku założyć sobie, że będziemy czytać godzinę dziennie, a już po jakimś czasie widzimy że nie mamy na to czasu (albo wręcz przeciwnie, możemy poświęcić na coś więcej czasu). I zmieniamy sobie założenie, że będziemy czytać na przykład 15 minut dziennie. Dzięki temu nie czujemy, że zawalamy nasz cel, a nasz plan posuwa się do przodu. 🙂
Rozpiska miesięczna
Czas na rozpiskę miesięczną. Tutaj pojawiło się sporo zmian. 🙂
Na początku pojawiła się strona tytułowa miesiąca, która ma pobudzić trochę kreatywności co miesiąc. 🙂 Mam nadzieję, że będę miała czas robić ją przed każdym miesiącem, bo bardzo mnie relaksuje takie kreatywne wyżycie się na kartce. 😉
Następnie ogólna rozpiska miesiąca, czyli tzw. monthly log. Jak zwykle w układzie pionowym, który bardzo mi odpowiada.
Od lewej wydarzenia, mała tabelka na zaznaczenie kiedy wrzuciłam posty (pomysły na posty przeniosłam na całkiem osobną stronę, bo tutaj brakowało mi miejsca), zaplanowane posty na instagrama i facebooka.
Na prawej kartce tracker, czyli po polsku śledzik (uwielbiam tę nazwę :)) oraz lista zadań do wykonania w danym miesiącu i miejsce na zadania na kolejny miesiąc.
Nowe strony w moim bujo
Kolejną stronę poświęciłam na planowanie treningów. Powoli rozkręcam się z bieganiem po kontuzji, jestem zapisana już na kilka biegów i zdecydowanie musiałam sobie rozpisać konkretny plan. W kwadracie przypisanym do konkretnego dnia wpisuję co mam wykonać, a później, pod tą informacją, wpisuję co udało mi się wykonać i jakie było moje samopoczucie. 🙂 Oprócz tego mam rozrysowane ćwiczenia, które wykonuję w dni, w które nie biegam. Na górze znalazło się również trochę miejsca na notatki. 🙂
Kolejną stronę poświęciłam na pomysły blogowe i inne projekty. Dodałam również stronę na przeróżne inne pomysły, notatki i bazgroły. Macie taką u siebie? U mnie narazie nazywa się „brain dump”, ale szukam jakiegoś polskiego, zabawnego odpowiednika. Dajcie znać jak nazywa się ona u Was. 🙂
Kolejna strona to słoneczko ze wspomnieniami, podpatrzone na instagramie u @heartistic.jess.
Promieni jest tyle, ile dni w miesiącu i w każdym z nich codziennie zapisuję sobie jakieś miłe wspomnienie z dnia poprzedniego. Używam tego słoneczka od kilku miesięcy i strasznie mi się to spodobało. 🙂 Bardzo lubię do niego wracać i powspominać miłe chwile. 🙂
Kolejną nowością w miesięcznym rozkładzie jest strona z ulubieńcami miesiąca. Jest tutaj miejsce na filmy, seriale, muzykę, książki, miejsca, jedzenie, strony, wpisy, zakupy czy wspomnienia. Jeśli coś fajnego wpadnie mi w oko, zapiszę sobie to właśnie w tym miejscu. Zobaczymy co z tego wyjdzie. 🙂
To by było na tyle. 🙂
Piszcie w komentarzach co Wam się podoba lub nie podoba w bullet journal oraz jakie posty na ten temat chcielibyście przeczytać. 🙂
Ale mi sie tu spodobało 🙂
Bardzo mnie to cieszy 🙂 Zapraszam częściej 😉 Pozdrawiam!
Ostatnio gdzieś przeczytałam wzmiankę 'o tym’ i było to dla mnie coś nowego. Zainspirowałaś mnie 🙂 Akurat zgubił mi się mój kalendarz i nie chce mi się kupować nowego na koniec roku, więc to dobra okazja by zacząć swój bullet 🙂
Zapraszam do mnie: http://lukrecjjja.blogspot.com/ 😉
Bardzo się cieszę, że Cię zainspirowałam 🙂 Może bullet journal okaże się dla Ciebie planerem idealnym? Życzę powodzenia i pozdrawiam! 🙂