Do tej pory salon w naszym wynajmowanym mieszkaniu miał piękne żółte ściany. I cokolwiek do niego nie wstawiłam, nie pasowało mi to do tego koloru. 😉 W końcu postanowiliśmy wykonać mały remont i pomalować ściany na mój wymarzony biały kolor. I od razu zrobiło się więcej możliwości. 😉
Moim kolorem (jak widać po blogu 😉 ) jest zdecydowanie zielony i to właśnie w tym kolorze postanowiłam dobrać dodatki do pokoju. Na pierwszy ogień poszły zasłony. Nie byłabym sobą, gdybym je tak po prostu tak kupiła. 😀 Postanowiłam więc je zafarbować i w dodatku wymyśliłam sobie ombre… Zobaczcie co z tego wyszło. 😉

DIY Zasłony ombre
Z tego korzystałam:
- białe zasłony,
- barwniki do tkanin w proszku.


Dzisiaj nie będzie raczej dokładnej instrukcji wykonania, a jedynie moje doświadczenia z farbowaniem tkanin. Może jakaś informacja Wam się przyda, a sam pomysł Was zainspiruje. 🙂
Zasłony kupiłam w Ikea, nazywają się VIVAN i 2 sztuki kosztują 50 zł. Wybrałam te najtańsze, bo w sumie nie miałam pojęcia co wyjdzie z tego mojego pomysłu. 😉 Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że są one wykonane w 70% z poliesteru, a podobno barwniki farbują tkaniny, które składają się w większości z naturalnych włókien. No cóż, i tak postanowiłam spróbować. 😉
Barwniki do farbowania tkanin kupiłam na allegro i kosztowały parę złotych. Wybrałam kolor zielony i ciemny zielony.
Farbowanie zasłon
Do emaliowanego garnka nalałam gorącej wody i rozpuściłam w niej zielony barwnik. Na opakowaniu barwnika znajduje się instrukcja jak i w czym farbować tkaniny. Całą czynność farbowania wykonywałam w wannie – wszystkie plamy potem bardzo ładnie zeszły. Z garnka też. 😉

Mój plan był taki, że od góry zasłona pozostanie biała, potem przejdzie w jasny zielony, a na samym dole będzie ciemnozielona. Zamoczyłam ją więc do połowy w wodzie z barwnikiem i co jakiś czas wyciągałam po parę centymetrów. W ten sposób miałam nadzieję, że uzyskam efekt ombre. Barwnik jednak tak szybko łapał, że nawet gdy zostawiłam kawałek tkaniny zamoczony na całą noc, nie było widać dużej różnicy.

W życie musiał więc wejść plan B, czyli farbowanie ciemniejszym kolorem. Rozpuściłam barwnik ciemnozielony w gorącej wodzie i zamoczyłam w nim zasłony do połowy jasnozielonego koloru. I znów powoli wyciągałam zasłonę, mając nadzieję, że jednak efekt ombre będzie bardziej widoczny. 😉
Po całkowitym wyschnięciu efekt bardzo mi się podobał, ale postanowiłam poddać moje zasłony jeszcze jednej próbie – wyprać je w pralce. 🙂 Najbardziej bałam się, że kolor się zmyje, wyjdą plamy, cokolwiek. A okazało się, że zasłony zafarbowały się całe na zielono. 😉 No trudno, mój plan nie do końca się udał, bo zasłony nie są u góry białe, ale jasnozielone. Efekt ombre jest delikatnie widoczny – w porównaniu góry, która jest na prawdę delikatnie zielona, z dołem, który został zafarbowany ciemna zielenią, na prawdę widać różnicę. 🙂




Kilka porad wynikających z mojego eksperymentu:
- Najlepiej wpierw przetestować sobie jak barwnik będzie wyglądał na danej tkaninie. Ja moje zasłony skracałam i kawałek pozostałego materiału wykorzystałam do prób. Dzięki temu mam teraz piękny, zielony bieżnik na stół. 😉
Każdy barwnik, na różnych tkaninach może zachowywać się inaczej. Pamiętajcie też, że po wyschnięciu kolor wygląda inaczej niż gdy tkanina jest mokra. 🙂 - Pamiętajcie, aby używać rękawiczek lateksowych podczas farbowania, ponieważ barwnik jest dość mocny. 🙂
- Efekt ombre najłatwiej uzyskać używając kilka barwników. Na początek zafarbować tkaninę tym najjaśniejszym i potem schodząc w dół farbować coraz to ciemniejszym. Ja niestety miałam tylko dwa kolory. 😉

Zasłony nie wyszły idealnie tak jak tego chciałam, ale efekt i tak bardzo mi się podoba. I w końcu mam piękne zielone zasłony z delikatnym efektem ombre. 😉
A Wy macie jakieś doświadczenie z farbowaniem tkanin? Może też próbowaliście kiedyś zrobić ombre? Koniecznie podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach, na pewno przydadzą się na przyszłość. 🙂
Nie ma jak białe ściany! Przyznam, że nie farbowałam, ale efekt u Ciebie całkiem mi się podoba 🙂 A co do farbowania w praniu – próbowałaś wrzucić takie specjalne chusteczki wyłapujące kolor?
No widzisz! O tych chusteczkach nie pomyślałam 🙂 Ale ja bardziej się bałam, że ten kolor się spierze, a nie że się całe zafarbują 😀 Następnym razem wypróbuję chusteczki, dzięki za pomysł 🙂
Mam nadzieję, że tym razem wyjdzie idealnie 🙂
Cześć! Bardzo ładne zielenie i zasłony. Dziękuję, że podałaś ich model z Ikea. Myślę, że efekt ombre jest bardziej widoczny na żywo 🙂
Doczytując post, postanowiłam podzielić się z Tobą poradą i doświadczeniem wyniesionym z domu. Żeby barwnik nie puścił koloru podczas prania, trzeba „ugotować” ( jak zupę z zasłony 😉 ) tkaninę w wodzie z octem. Ocet utrwala barwnik. 🙂
Dziękuję 🙂 To fakt, na żywo wyglądają trochę lepiej, ale daleko im do ideału 😉 Następnym razem wypróbuję metodę z octem, dziękuję Ci bardzo za radę! 🙂