Mało jest biegów na dystansie 5km. Jeszcze mniej jest biegów tylko dla kobiet. Na szczęście Jastrzębie Zdrój wypełnia tę lukę i odbywa się tutaj bieg Kobiety na 5+. W tym roku to już trzecia edycja, na którą w końcu udało mi się wybrać. Jako że to bieg tylko dla Pań, miałam się wybrać na niego z koleżanką. Niestety wyskoczyła jej impreza rodzinna i pojechałam na zawody z moim kibicem i fotografem T. 🙂
Bieg Kobiety na 5+
Pakiet startowy
Na początek odbiór pakietu startowego. Numerek startowy – imienny – co zawsze jest fajnym dodatkiem, duuużo ulotek wraz ze zniżkami, próbki od Hebe i dość niestandardowo przyprawy od sponsora – firmy Prymat. Pakiet zawierał jeszcze koszulkę, ładnie dopasowaną i bardzo różową – w końcu to babski bieg. 🙂
Atrakcje
Oprócz wyżej wymienionych gadżetów, w pakiecie znajdowały się również kupony na malowanie paznokci, warkoczyki i makijaż. I tutaj przenosimy się na główne miejsce imprezy – stadion miejski w Jastrzębiu. Czego tutaj nie było! Stoiska sklepów biegowych, księgarnia, stoiska kosmetyczne, wspomniane wcześniej stoiska od paznokci, fryzur i makijażu, a nawet namiot z masażem!
Czegoś takiego nie widziałam na żadnym biegu. Przed startem załapałam się na piękny warkocz i chociaż raz podczas zawodów miałam porządną fryzurę. 🙂
Przy każdym stoisku kolejka pełna wesołych kobiet, bo jak to podsumowała pewna Pani:
“Ja tu przyszłam pomalować paznokcie, a bieg to tak przy okazji”. 😀
No to może przejdźmy w końcu do biegu. Na początek rozgrzewka. Główna odbywała się na płycie stadionu. Ja poszłam sobie potruchtać kawałkiem trasy i już wtedy poczułam że będzie ciężko. Pogoda była piękna. Aż za bardzo. 😉 Słońce mocno przygrzewało, a trasa prowadziła szeroką ulicą, na której nie było ani kawałka cienia. Ale damy radę!
Start
Na starcie zgromadziło się prawie 1000 zawodniczek w różowych koszulkach. Trzy, dwa, jeden… i cała masa różowych balonów poleciała w górę. I ruszyły! No prawie, bo zanim przebiegłam linię startu minęło jakieś 12 sekund. Na początku dostałam niezłego powera i wyprzedziłam bokiem całkiem sporą grupę zawodniczek. Kibicie dopingowali od samego początku, więc biegło się super. Niestety do czasu. W połowie trasy zaczął mnie łapać skurcz przepony. Podczas ostatniego biegu na 10km, taki ból złapał mnie na 3km i trzymał aż do 6… Postanowiłam więc kawałek przejść, porozciągać brzuch i mieć nadzieję, że przejdzie szybciej niż ostatnio. Nie przeszło. No cóż, trzeba było dotupać jakoś do mety, a do moich stałych ćwiczeń na bolące plecy, biodro, piszczele, muszę dodać jeszcze rozciąganie mięśni przepony. Takie uroki bycia sportowcem. 😉
Dobiegam powoli do mety, teraz już z górki (dosłownie) i na stadionie już meta… ale, ale, nie tak prędko. 🙂 Tutaj pojawia się to co lubię najbardziej. Jak już wydaje mi się, że wbiegnę na stadion i zaraz przebiegnę linię mety i sobie umrę, okazuje się że muszę obiec go jeszcze dookoła. Z jednej strony super sprawa. Pełno kibiców, mocny doping, idealne miejsce na finisz. Ale psychicznie zawsze mnie niszczy te parę “dodatkowych” metrów. 😉
Meta
W końcu jest! Upragniona meta, przystojniacy rozdający medale, woda, jabłko i zgon. 🙂 Każda biegaczka od razu szukała chociaż kawałka cienia, bo tak jak wspomniałam trasa była bardzo słoneczna. Po dojściu do siebie i chwilach radości, sprawdzam czas: 29:54, dystans 5,3km. Nie jest to zdecydowanie mój upragniony wynik, ale zważając na bóle i przechadzki podczas biegu to nie jest źle! 30 minut złamane i życiówka – małe pocieszenie skoro pierwszy raz biegło się 5km, no ale rekord to rekord. 😉
Po biegu załapałam się jeszcze na makijaż ust i oczywiście na posiłek. Na większości biegów jest to grochówka lub bigos. Nie żebym nie lubiła, ale po takim wysiłku rzadko jestem w stanie przełknąć takie dania. A tutaj niespodzianka – sałatka. Pyszna sałatka z pysznym pieczywem. Da się lekko, zdrowo i smacznie? Da się. Ale rozumiem, że gdy w biegu uczestniczą również mężczyźni to liczą raczej na coś bardziej konkretnego. 😉
Potem oczywiście dekoracja najlepszych. I nawet tutaj bieg w Jastrzębiu musiał być oryginalny i wprowadził specjalne klasyfikacje dla drużyn: matka + córka, siostra + siostra i nawet klasyfikacja dla najliczniejszej biegającej ekipy.
Dzięki dużej ilości sponsorów podczas losowania do wygrania było dużo fajnych nagród. Niestety jak na złość Pani losująca skutecznie omijała wszystkie numerki zaczynające się od 5… 🙂
Słońce podczas biegu dało mi popalić (dosłownie – wyglądam jak pomidor) i do domu wróciłam zmęczona, ale szczęśliwa.
Dziękuję organizatorom i sponsorom i gratuluję wszystkim uczestniczkom!
Zdecydowanie polecam wszystkim kobietom tą bardzo kobiecą imprezę i mam nadzieję, że zobaczymy się za rok na kolejnej edycji biegu Kobiety na 5+! 🙂
A jak Wam podobał się bieg? Koniecznie pochwalcie się wynikami!
Tez miałam tam być to ja jestem tą koleżanka ;( następny babski razem! 😁
No teraz widzisz koleżanko co Cię ominęło 😉 Już sobie zarezerwuj czas na przyszły rok! 🙂
O, znajome startowały i sobie bardzo chwaliły 🙂
Jeśli mogę Ci coś podpowiedzieć z biegami na 5km, to rewelacyjny jest Żorski Bieg Ogniowy – pochodnie, nocne Żory, choć jest trochę podbiegów to bieg jest niesamowity!
To jest obowiązkowy bieg dla każdej kobiety 😉
Czytałam u Ciebie relację i już wtedy mnie zachęciłeś 🙂 Mam zapisany ten bieg w kalendarzu na kolejny rok 🙂